Nagłe
hamowanie pojazdu poprzedzającego a spowodowanie zdarzenia drogowego
i uszkodzenia pojazdu nie może być usprawiedliwione nieistniejącymi
w momencie zdarzenia przeszkodami na drodze oraz chęcią "
wychowania" innego uczestnika ruchu drogowego – orzekał
Sąd.
Obwiniony wiózł swoim samochodem marki BMW swojego ojca oraz
małoletnie dzieci. Za nim jechała jego narzeczona wraz z matką. W
pewnym momencie samochód narzeczonej wyprzedził kierujący
samochodem marki KIA. Następnie podjął on próbę wyprzedzenia
obwinionego, który widząc, że jest wyprzedany zaczął
przyspieszać, lecz mimo tego kierującemu samochodem marki KIA udało
się wykonać skutecznie manewr wyprzedzania. Po jakimś czasie kierujący
dojechali do sygnalizacji świetlnej, która wskazywała sygnał
czerwony. W pewnym momencie pomiędzy samochód poszkodowanego (KIA)
oraz innego uczestnika ruchu wjechał ukosem samochód obwinionego
(BMW). Po chwili z samochodu obwinionego (BMW) wyszedł jego ojciec
i zaczął ubliżać kierowcy samochodu marki KIA. Po załączeniu
się zielonego światła samochodu ruszyły. Przed pojazdem marki KIA
jechał obwiniony, który nagle gwałtownie zahamował. Chcąc
uniknąć kolizji kierujący KIĄ wykonał manewr zjazdu w lewo, lecz
mimo wszystko zahaczył o tył BMW.
Sprawa trafiła do sądu, a kierujący BMW nie przyznawał się do
popełnienia zarzucanego mu czynu. Swoje zachowanie argumentował
tym, iż na jezdnię wybiegł pies i obawiał się czy za psem nie
wbiegnie na drogę jakieś dziecko. Sąd nie dał wiary obwinionemu.
Jego wersja wydarzeń pozostawała w sprzeczności ze zgromadzonym w sprawie
materiałem dowodowym, w tym m.in. z zeznaniami świadków oraz
pokrzywdzonego.
Mając powyższe na uwadze w dniu 19 września 2017 roku w sprawie o
sygnaturze akt II W 379/17 Sąd Rejonowy we Wrocławiu ukarał
kierowcę BMW za wykroczenie z art. 86 kodeksu wykroczeń oraz
obciążył go kosztami postępowania i opłatą, a swoje stanowisko
uzasadnił w sposób następujący:
„Obwiniony miał niczym nie ograniczoną możliwość kontynuowania
jazdy ulicą (...), która jednak w efekcie zdarzenia nie nastąpiła.
Obwiniony T. W. zaprezentował przykład tzw. kierowcy-wychowawcy.
(...) nie tolerują u innych jakichkolwiek błędów, nawet tych
popełnianych nieumyślnie. Ich typowe myślenie to: „Zajechałeś
mi drogę, to ja zajadę ci ją jeszcze bardziej, tak żebyś
wiedział, jakie to było niebezpieczne”. Skutki tego mogą być
znacznie groźniejsze od błędów popełnionych wcześniej przez
innych. Osoby z syndromem wychowawcy budują poczucie własnej
wartości na tym, że inni są od nich gorsi, bo popełniają błędy.
Sami przy tym nie dostrzegają własnych słabości oraz ewentualnych
konsekwencji swoich przesadnych reakcji. Zdaniem wielu psychologów
próby wychowywania innych uczestników ruchu spotykają się zwykle
z nieufnością, irytacją, frustracją oraz agresją. Niektórzy
wskazują tu również na powiązanie z marką prowadzonego przez
siebie samochodu.
Zgodnie z przepisem
art. 19 ust 2 pkt 2 Prawa ruchu drogowym kierujący pojazdem jest
obowiązany hamować w sposób niepowodujący zagrożenia
bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudnienia. Aby manewr hamowania nie
powodował zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub jego utrudniania,
powinien być wykonywany spokojnie, z lekkim naciskiem na pedały
hamulca; chyba że wymaga tego sytuacja na drodze (B.
Kurzępa, Kodeks drogowy..., s. 77). Gwałtowne hamowanie może
doprowadzić do najechania przez pojazdy jadące z tyłu, mimo
zachowania przez nie odpowiedniego odstępu. Hamując kierujący musi
mieć na uwadze również innych uczestników ruchu, aby jego manewr
nie był dla nich zaskoczeniem. W niniejszej sprawie pokrzywdzony
miał prawo przypuszczać, iż obwiniony sprawnie zakończy manewr,
bowiem miał ku temu możliwości, nie mógł za to przypuszczać, iż
będzie hamował w przypadku, gdy przed nimi nie było żadnych
przeszkód. Zasada ograniczonego
zaufania wyrażona w art. 4 cytowanej ustawy, zakłada, że każdy ma
prawo liczyć, iż inni uczestnicy ruchu przestrzegają przepisów
ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość
odmiennego zachowania; szczególne okoliczności zmieniają
dotychczasowe zaufanie w nieufność. Kierowca ma prawo mieć
zaufanie do innych uczestników ruchu drogowego, że będą oni
przestrzegali przepisów i zasad bezpieczeństwa tego ruchu. Zaufanie
to powinno być jednak o tyle ograniczone, że musi niezwłocznie
zmienić się w brak zaufania, gdy tylko pojawi się sygnał
wskazujący na konkretną możliwość naruszenia przepisów ruchu
przez inną osobę" (post. SN z dnia 3 grudnia 1962 r., Rw
1237/62, OSNKW 1963, nr 7-8, poz. 139). Zasada ta została w pełni
określona w uchwale połączonych Izb Karnej i Wojskowej SN z dnia
22 czerwca 1963 r., VI KO 54/61, OSNKW 1963, nr 10, poz. 179, w
której postanowiono, że: "Prowadzący pojazd powinien kierować
się zasadą ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu.
Oznacza to, że ma on prawo
liczyć na respektowanie przepisów i zasad bezpieczeństwa ruchu
przez współuczestników ruchu dopóty, dopóki ich cechy osobiste
lub określone zachowanie albo inna szczególnie uzasadniona
doświadczeniem życiowym sytuacja nie każą oczekiwać, że mogą
się oni nie dostosować do obowiązujących przepisów lub zasad
bezpieczeństwa ruchu. Wskazówką, że współuczestnicy ruchu mogą
się zachować na drodze w sposób nieprawidłowy, jest zwłaszcza
jawna i dostrzegalna dla prowadzącego pojazd ich niezdolność
przestrzegania przepisów i zasad ruchu". Granicę między
utratą ufności a nabraniem nieufności określano na poziomie
potencjalnego naruszenia przepisów lub zasad bezpieczeństwa ruchu.
Tak ukształtowana zasada została powtórzona w uchwale pełnego
składu Izby Karnej SN z dnia 28 lutego 1975 r., V KZP 2/74, OSNKW
1975, nr 3-4, poz. 33, teza 6, przeniesiona do prawa
o ruchu drogowym z 1983 r., a następnie - do obowiązującego
Prawa
o ruchu drogowym. W ocenie Sądu w niniejszej sprawie ani cechy
osobiste, ani nieprawidłowe zachowanie się, ani szczególna
uzasadniona doświadczeniem życiowym sytuacja, nie mogły prowadzić
do utarty zaufania do obwinionego jako uczestnika ruchu.
W
tym miejscu należy zaakcentować treść przepisu art.
3 ust 1 Prawa o ruchu drogowym – uczestnik ruchu znajdujący
się na drodze jest obowiązany zachować ostrożność, a w
przewidzianych prawem sytuacjach – szczególną ostrożność oraz
unikać wszelkiego
działania , które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa
w ruchu lub porządku ruchu drogowego albo ten ruch utrudniać.
Utrudnianie ruchu obejmuje takie działania lub zaniechania, które
zakłócają płynność ruchu lub jego warunki. W ich wyniku ruch
staje się utrudniony, ale możliwy. Chodzi o wywołanie sytuacji
zmuszających innych uczestników ruchu do zwiększenia uwagi lub
podejmowania dodatkowych manewrów, np. hamowania.
W
ocenie Sądu, obwiniony T. W., swoim zachowaniem - nagłym manewrem
hamowania, bez uwzględnienia zbliżającego się za nim pojazdu,
spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. "Zagrożenie
bezpieczeństwa ruchu drogowego" polega na stworzeniu takiej
sytuacji, która grozi nastąpieniem ujemnych skutków dla ruchu
drogowego. Zagrożenie bezpieczeństwa jest w istocie
niebezpieczeństwem. W języku potocznym
"niebezpieczeństwo" oznacza "stan, sytuację,
położenie grożące czymś złym" . Trafnie wskazuje się, że
w ogólnym pojęciu niebezpieczeństwa chodzi o sytuację zawierającą
w sobie potencjalną możliwość przerodzenia się w nowy układ,
oznaczający powstanie ujemnych następstw ocenianych w punktu
widzenia interesów jednostki (K. B., Przestępstwa przeciwko
bezpieczeństwu..., s. 72). Zasadnie podkreśla się w literaturze,
że termin "niebezpieczeństwo" oznacza zjawisko
przedstawiające groźbę dla jakiegoś podmiotu (M. C., Pojęcie
niebezpieczeństwa w prawie karnym, (...) 1955,z. 1, s. 152). Jest to
pewna sytuacja lub stan rzeczy charakteryzujący się odpowiednim
stopniem prawdopodobieństwa nastąpienia ujemnego skutku (A.
Spotowski, Funkcja niebezpieczeństwa w prawie karnym, Warszawa 1990,
s. 669).”
Wyrok nie jest prawomocny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz